No więc tak: mój Kangoo żyje, najchętniej nie kupował bym nowego, tylko odszykował tego (korozja...). A jak o kupowaniu "nowego": jeśli diesel, to tylko nowego nowego.
Rusty to przykre co przechodzi Twój portfel, jestem pełen podziwu dla Twojej wytrzymałości, inaczej mówiąc wariat z Ciebie

ale w najbardziej pozytywnym znaczeniu.
Co do Toyoty - uwaga... Folkswagen też kiedyś był bezawaryjny i chwali się tym po dziś dzień. Niestety Toyoty świecą tandetą (skąpią podkładki gumowej lub chociaż odbojnika pod klapką schowka i się tłucze). Avensis, którego mieliśmy okazję używać, huczał łożyskiem skrzyni przy niespełna 100kkm, równocześnie zaczął żreć olej jak barowy 'sprinter' - 300km i od max po min. Silnik 1,8 mnie rozczarował (Carisma GDi to inna półka), a plastiki trzeszczały strasznie. Nie umiałem wrzucać czwórki, bo łokieć klinował się na boczku fotela, mimo że nogi mam długie i fotel daleko (jak ktoś nie zgina nadgarstka 90 stopni w dół nie wbije czwórki). Tylko audio i zawieszenie były OK. Ano - do bagażnika nie chciała wejść obsuszarka do prania
Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że nie chciał bym Megane, Laguny, choć to ładne autka, ale awaryjne. .. .... ... Czujecie już to zaślepienie?
