mnie nie zapisujcie, ale może...jak mi się uda żonę przekonać, bo Mikołaj do jazdy chętny (co dziennie przed snem jest "brum...bruuuum...brum..." i jak nie pojeździ 2-3 dni to trzeba już musowo na poprawę humoru się karnąć po okolicy)...no i zależy jak to będzie z czasem i pieniążkami - obecnie z tym pierwszym nie ma problemu, ale drugie to już inna bajka (nawet upadłość miałem już przed oczami)...i te 160km sobie zrobimy w jedną stronę
cóż - pożyjemy, zobaczymy...jak się będę miał pojawić, to tylko w piątkowy wieczór