W poniedziałek koło 20 wracaliśmy z żonką z miasta i prawie pod domem...
zatrzymałem się, aby wpuścić auta czekające na wyjazd z bocznej ulicy osiedla. Zatrzymałem się i stoję... migam światłami, stoję i czekam aż facet się ruszy i nic. Za mną zebrała się już spora kolejka, a gościu nic.
Jak nie to nie i ruszyłem i... przejeżdżam koło faceta, a on w gaz i wali centralnie w moje tylne koło. Miałem małą prędkość ale i tak musiałem ostro kontrować. Torbacz niestety ucierpiał dosyć poważnie. Prawdopodobnie tylna belka jest przesunięta, ale nie mogę jeszcze nic sprawdzić, bo w ciągu 2 dni musi zgłosić się do mnie "fachowiec" z firmy ubezpieczeniowej. Facet ma ubezpieczenie w Allianzie. Czy ktoś ma jakieś negatywne doświadczenia z likwidacją szkód w tej firmie
