Próbowałem na wiele sposobów dość przyczyn/y, ale przerasta to mnie i chyba mojego elektryka też.
Zaczęło się w te wielkie mrozy, nie chciał odpalić, rozrusznik kręcił ciężko, ale kręcił, cała deska mrugała jakby ktoś cały czas jej prąd zabierał i oddawał. Odczekałem te kilka najmroźniejszych dni i uruchomiłem bez ładowania czy napraw. Wsiadłem i odpalił. Ale okazało się że:
- podczas pracy rozrusznika potrafi się zatrzymać jakby ktoś mu prąd odciął na 0,5-3s i znowu kręcił, aż odpalił
- ruszanie stawało się wielkim kłopotem ponieważ w zakresie 800-1800 bardzo nim szarpie, jakby brakowało paliwa, więc najlepiej trzeba kręcić powyżej 1800 i dopiero sprzęgło puszczać. Powyżej idzie jak ta lala, żadnych uwag.
- potrafi zrestartować zegar podczas odpalania
Elektryk powiedział że to akumulator że dał go na testy i miał 27% sprawności bodajże 140A prądu przy rozruchu podawał. Aku zmienione na nowe porządne i rozrusznik już się nie zatrzymuje a zegar nie restartuje. Ale pozostałe problem z ruszaniem, bardzo nim szarpie, na każdym biegu w podanym zakresie jest źle.
Elektryk mówi że teraz kolej na kable i/lub świece. Dzisiaj pierwszy raz w swojej karierze kanguś zaraz po odpaleniu, może 6 sekund później, dotknąłem delikatnie gazu i efekt był taki jakby któryś garnek przestał pracować. Wsłuchałem się żeby być pewnym i za kolejne 5s znowu musnąłem gaz i mu przeszło.
Co o tym sądzicie? Mam w ciemno kable kupować? Jeśli tak to jakiej firmy polecacie?
A do tego mam, chyba duży, problem z płynem chłodzącym, znika w strasznych ilościach. A najgorsze jest to że nie wiadomo gdzie. 2L na miesiąc dolałem (około 1500km), a nie ma wycieków, w kabinie też nie i nie śmierdzi, pod autem sucho, na chłodnicy tez nie widać nic niepokojącego.
Proszę o pomoc.