Witam,
mam problem z obrotami silnika, ale może od początku.
Jakiś czas temu miałem przygodę z bażantem na obwodnicy i musiałem wymienić chłodnicę. Spuściłem płyn dolnym wężem, wymieniłem chłodnicę i przy okazji termostat.
Odpowietrzyłem przez odkręcenie korka w zbiorniku wyrównawczym i zagrzania się auta to włączenia się wentylatora.
Wszystko niby było ok, ale silnikiem przy uruchamianiu i na wolnych obrotach zaczęło trząść, tak jakby nie mógł wyrównać obrotów. Po dodaniu gazu sytuacja się normowała. Po 2 dniach wszystko wróciło do normy ale przestał grzać nawiew. Wyczytałem, że trzeba jeszcze odpowietrzyć zaworkiem na wężu do nagrzewnicy. Odnalazłąm takowy ale zamiast odpowietrznika była wkręcona zwykła śruba która kręciła się w miejscu i nie chciała wyjść. Chcąc rozwiązać na przyszłość problem kupiłem wężyk z odpowietrznikiem i wymieniłem przewód. Teoretycznie odpowietrzyłem układ, nawiew już grzeje ale wróciły znowu problemy na biegu jałowym. Po wrzuceniu luzu silnik tak jakby się dławił, nie wchodził na obroty. Całym samochodem trzęsie. Na trasie niby samochód jedzie, ale taki jakby zamulony. Wydaje mi się, że stracił na mocy.
Czy może to być uszkodzona lambda która została zalana płynem chłodniczym przy wymianie termostatu / tego węża? Zastanawiam się też, czy może w układzie jest za mało płynu. Na zimnym silniku jak odkręcę tylko odpowietrznik na wężu to widać pustkę. Dopiero po odkręceniu korka w zbiorniku wyrównawczym zaczyna się pojawiać, a następnie wylewać płyn przez odpowietrznik. Skoro nie uzupełnia sobie poziomu płynu ze zbiorniczka to może dolać strzykawką do pełna przez ten odpowietrznik na wężu?
Poziom płynu w zbiorniczku się utrzymuje na takim samym poziomie. Temp. silnika jest ok, w środku skali. Silnik 1.4 benz + gaz.
Sytuacja występuje i na benzynie i na gazie.
Wymienione świece i jedna cewka.