Opowieść długa, ale dla wytrwałych będzie bonus.
Kiedyś tam w zamierzchłych czasach (ok. kwietnia) miałem problem z blokadą drzwi lewych przesuwnych. Normalnie przy wyciągnięciu korka wlewu paliwa powinny się blokować. Niestety zablokowały się na dobre. Przyczyna opisywana kilkukrotnie na stronach - małe pudełeczko z wiązką przewodów do wymiany. Sprawa prosta, oczywista i właściwie chyba mając ówczesną wiedzę zrobiłbym to sobie sam, gdyby nie... gwarancja. I tu zaczyna się długa opowieść.
Wizyta 1 (kwiecień)
Pojechałem zatem do serwisu (Łyko, Kraków, al. Pokoju). Tam panowie zabrali mi auto na dwie godziny. Byłem nawet zadowolony, że przyjęli mnie dość szybko. Po dwu godzinach diagnoza brzmiała... no oczywiście tak jak przypuszczałem. Gdyby panowie nie studiowali mądrych książek Renault tylko czytali listy dyskusyjne, byłoby szybciej.
I tu przestroga numer jeden: Pilnujcie, aby pracownik serwisu dokładnie wpisał do komputera charakter awarii. Gdybym tego dopilnował, zaoszczędziłbym prawdopodobnie większość zmarnowanego później czasu.
Wizyta 2 (chyba maj)
Pan z serwisu do mnie zadzwonił i powiedział, że część jest. Przyjechałem, zostawiłem auto. Nie minęło pół godziny jak dostałem telefon, że sprowadzili niewłaściwą część (korek wlewu paliwa) i musze odebrać samochód. Byłem zdziwiony, że zamówili tak absurdalną część, ale pan (inny niż poprzednio) wyjaśnił mi, że to bardzo trudno zamówić dobrą część w systemie komputerowym, że one są tak naprawdę bardzo podobne i że potrzebne są w ogóle trzy części. Nic nie odpowiedziałem. Pan znowu wpisał coś do komptuera i powiedział, że musi otworzyć nowe zlecenie. Powiedział to tak, jakby kontynuowanie starego zlecenia miało mu popsuć statystyki. Nie wiem, nie znam sie.
Wizyta 3 (gdzieś koło czerwca)
Znowu telefon (choć po takim czasie, że miałem juz ja dzwonić). Części już są. Umówilem się, tym razem był chyba jeszcze inny pan. Znowu przez 10 minut tłumaczyłem mu, że jego kolega wpisał w komputerze "zepsuty korek paliwa" dlatego, bo mu sie nie chciało pisać tego co właściwie powinien wpisać.
Zostawiłem auto, a po godzinie znowu dostałem telefon: "Niestety mamy dwie części i brakuje nam trzeciej". Jakoś mnie to nie zdziwiło. Okazało się, że tym razem zamówili zlewnię (tą obudowę do której wklada się korek wlewu paliwa). Znowu te same tłumaczenia. Dostałem 10% zniżki na najbliższy przegląd (jesli są problemy z korkiem wlewu paliwa, to co dopiero będzie z wymianą płynów. Nie wiem czy zaryzykuję, tym bardziej, że kończy się powoli gwarancja).
Składając cały jeden plastik panowie wyprowadzili mi przewód do głośnika z drugiej strony tak, że musiałem bardzo uważać wkładając cokolwiek do bagażnika, aby przewodu nie urwać.
Aha, jeszcze jedno - miałem zarezerwowany samochód zastępczy. "niestety nie dojechał". Na parkingu stało pięć aut do jazdy próbnej. Nie rozumiem w czym był problem...
Zapomnieli o mnie...
Wizyta 4 (początek sierpnia)
Przyjechalem bo stwierdziłem, że trochę długo sie nie odzywają. Wreszcie trafiłem na kogoś kompetentnego (kolejny pracownik serwisu). Gdy już mu wyjaśnilem co oznacza "zepsuty korek paliwa" w jego komputerze, powiedział, że spotkał się z podobnym problemem i że część jest na magazynie (jak podejrzewam, na szczęście poprzedni pracownik, zanim o mnie zapomniał zdążył zamówić wiazkę przewodów). Umówiliśmy się na termin. Znowu zarezerwowałem auto.
Wizyta 5 (dzisiaj)
Oddałem auto o 9 rano. Usłyszałem " właśnie wydałem ostatnie auto zastępcze". Na parkingu wciąż stoi 5 jazd próbnych. Przypomniałem panu (to był chyba ten z wizyty majowej) co się dzieje. Wpisał "zepsuty korek paliwa". Gdy zwróciłem uwage, że to nie do końca to o co chodzi, stwierdził "przecież obaj wiemy o co chodzi". Eeeeee jasne...
O 14:30 było gotowe. Miało być 2 godziny, może jakieś przesunięcie czasu, albo nagle Ziemia zwolniła. Nie wiem co w tym czasie robili. W kazdym razie załozyli nową wiązkę i blokada działa. Przewód głośnika znowu zwisał. Poprosiłem, aby go poprawili od razu. Udało się.
Zwykła wymiana, która trwać powinna nie więcej niż pół godziny zajęła 4 miesiące. Muszę powiedzieć, że ponieważ usterka nie przeszkadzała w niczym, bawilem się świetnie w serwisie. Szkoda tylko, że musiałem zmarnować tyle czasu.
Jeszcze jedna historyjka z dzisiaj. Gdy czekałem na oddanie auta, zadzwonił telefon. Rozmówca (klient) pytał o wymianę oleju evolution. Pan mówił, ze to pełny syntetyk (zgodnie z prawdą). W pewnym momencie usłyszałem "hydro? jaki hydro? hydro to woda, a to jest syntetyk! To nie ma nic wspólnego!". Po takim zjechaniu klienta rozmowa zakonczyła się gładko.
Przypadkowo wziąłem do reki leżącą obok reklamówkę olejów elf. Napisano w niej "Evolution - HYDROsyntetyk". Panowie serwisanci - czasem nawet ulotki warto przeczytać, aby się czegoś dowiedzieć.
Dla tych co doczytali do końca bonus:
Jesli Wam po gwarancji nawali "korek wlewu paliwa", to nie jeźdzcie do serwisu, tylko zdejmijcie w bagażniku plastikową osłonę z lewej strony. Mniej więcej w środku dziury jest wtyczka (u mnie żółta), w której jest mnóstwo kabli. Wyjmijcie biały i po sprawie.